Staram się niestety każdą wolną chwilę wykorzystywać na spotkania z Przyjaciółmi, oczywiście w towarzystwie Alana. Póki jest pogoda to nie wolno zasiedzieć się w domu. W piątek zatem miałam spotkanie z Przyjaciółmi z Liceum na grillu: my, drugie połówki i pełno dzieci. Na szczęście w tym towarzystwie nikomu nie przeszkadza fakt, że ja drugiej połówki nie mam :-)
Za to dziś nareszcie obchodziłam nieco spóźniony, pierwszy "półroczek" Alana i Karolka. Kiedyś Wam wspominałam o tej męskiej przyjaźni. Otóż Alan i Karol poznali się na porodówce. Dzielą ich dwie godziny, data urodzin jest ta sama 22 grudnia 2013 r. Sami pewnie wiecie jak to jest w grudniu w okolicach Świąt, tu sprzątanie, trochę gotowania, pełno pracy, zamykanie roku... no i z rodzicami Karolka stwierdziliśmy, że skoro bardzo się lubimy to musimy chłopakom dać szansę na wspólne obchodzenie urodzin, no i tak powstał pomysł półurodzin. Miały być w czerwcu, ale różne choroby i urlopy pokrzyżowały nam te plany, dziś nareszcie się udało. Był więc tort, były wspólne zabawy, było naprawdę fantastycznie, więcej Wam jednak dziś opowiadać nie będę, poczekam, aż Mama Karolka podeśle mi zdjęcia z tej imprezy i wtedy rozpiszę się na ten temat, bo półroczek wymaga odpowiedniej oprawy i komentarza, tymczasem Karolka i Jego Rodziców mocno całuję i ściskam, jak zawsze było cudnie.
Żeby nie było, mimo szybko umykającego czasu dla takich chwil jak piątkowe spotkanie i dzisiejszy "półroczek" warto żyć i warto mimo tego, że narzekam na brak czasu i niewyspanie włożyć w takie spotkania odrobinę serca, bo to się zwraca wielkim uśmiechem na twarzy dzieci.
Dla takich chwil jak na zdjęciu poniżej (oczywiście z albumu rodzinnego) również warto się starać :-)
Jutro znowu zaczyna się kolejny tydzień porannego wstawania. Macie jakieś sposoby na zmęczenie oprócz kawy? Znowu wracam do nałogu związanego z piciem tego napoju, trochę mnie to martwi, bo wciąż wieczorem, nocą i o poranku karmię Alana.
Czasem zastanawiam się ile jeszcze tak wytrzymam, bo przebudzanie się na nocne popijanie jest coraz bardziej męczące. Przyjaciółka, która całkiem niedawno odstawiła swojego Synka od piersi powiedziała mi z satysfakcją, że ten nagle 3 dni po tym fakcie zaczął przesypiać całe noce. Ja nadal marzę o nocy z nieprzerwanym snem. Kiedyś się uda.
Przeglądałam w sieci mądrości na temat lepszej organizacji czasu, najbardziej mnie rozbawiła znana teza: WSTAWAJ WCZEŚNIEJ - psia krew, jeszcze wcześniej niż na 5.00 miałabym ustawić budzik? Dalej przeczytałam jeszcze lepszą rzecz ZAPLANUJ DZIEŃ TAK, BYŚ DZIŚ RÓWNIEŻ ZROBIŁA TO CO MIAŁABYŚ ZROBIĆ JUTRO. No i przypomniał mi się słynny monolog z filmu "Co mi zrobisz jak mnie złapiesz". Wiecie o czym mówię o bardzo dobrych połączeniach. Klasyka gatunku:
Z sieciowego poradnika dotyczącego odpowiedniej organizacji czasu, dnia i kolejnych tygodni znalazłam jeszcze jedną wskazówkę: ZNAJDŹ KOGOŚ, KTO CIĘ BĘDZIE WSPIERAŁ. Póki co dla mnie bariera nie do przeskoczenia. W sumie to nawet smutne, no ale jak miałam tego "kogoś" u boku, to On wcale mnie nie wspierał, więc jestem zdania, że lepiej nie mieć, niż żyć w fikcji i marzyć o tym, że kiedyś się zmieni.
Była jedna wskazówka która zapadła mi w pamięć: MYŚL O CZASIE, TAK JAK O PIENIĄDZACH I NIE BÓJ SIĘ ODMAWIAĆ. Coś w tym jest. No i przyznam, że od jakiegoś czasu wprowadzam (powoli i opornie, ale wprowadzam) ten model postępowania, bo co innego oznacza pomagać, a co innego być wykorzystywanym. Co innego poświęcać się dla pasji i robić coś dla swojej czystej przyjemności, a co innego poświęcać się dla osób, które tego nawet nie docenią. Warto kiedyś samemu przemyśleć swoje postępowanie, wówczas łatwiej powiedzieć NIE, a wtedy ma się więcej czasu dla siebie, dla dziecka, dla pasji i marzeń.
Psia krew i znowu po północy, a budzik zadzwoni o 5.00. :-) to ja już pójdę jednak spać. Dobranoc!