Było mi słodko, było.... bo niestety to co dobre, szybko się kończy.
Sąsiadka przyniosła mi renety, gdy tylko je zobaczyłam pomyślałam, trzeba zrobić cisto z orzechami, gdzie właśnie renety są jednym ze składników. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że to przeważający produkt powinna być tu w nazwie szarlotka, nic bardziej mylnego w moich ulubionych przepisach odnajduję oryginalny tytuł: Z ORZECHAMI.
Dziś zatem jak rzadko się to u mnie zdarza przepis, bo dobry i sprawdzony!
Potrzebne nam będzie:
16 dużych jabłek (tu zalecana jest włącznie szara reneta, bo się w papkę nie zmienia pod wpływem temperatury)
2 szklanki pokrojonych orzechów
2 szklanki cukru kryształu (choć ja osobiście daję 1 i 1/4 szklanki zaś przy mieszaniu składników dodaję 3 łyżki miodu)
2 szklanki mąki (używam tortowej do tego wypieku)
6 jajek
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżeczki sody oczyszczonej
Przyda Wam się naprawdę wielka micha. Zaczynamy: jabłka obrać i pokroić w plastry, następnie zasypać cukrem na jedną godzinę (ja zwykle zasypuję na dłużej, ważne by owoce puściły sok). Po tym czasie dodać mąkę z proszkiem i sodą, orzechy, żółtka.Ubić pianę z białek, dodać do jabłek i delikatnie wymieszać.
Piec około 1 h. W oryginalnym przepisie mam informację, że w nie za gorącym piekarniku. Ja mam już mocno wysłużony piekarnik i nastawiam w nim standardowe 180 stopni i jakoś się udaje.
Ciasto to uwielbiam, bo jest mocno jabłkowe i kojarzy mi się bardzo z jesienią, bo przecież są w nim same zbiory: orzechy z ogrodu, jabłka od sąsiadki. Teoretycznie to super szybki placek, gdyby tylko nie obieranie tych jabłek i łuskanie orzechów.... cała reszta to pikuś!
Gdy robiłam je po raz pierwszy to trudno mi było uwierzyć, że coś z tego wyjdzie, robiłam jednak wszystko jak w przepisie podano i mimo mojej małej wiary - udało się! Polecam, bo smak jest przedni!
Zapomniałabym, koniecznie należy blaszkę wyłożyć pergaminem, bo w innym
wypadku jabłka pochłoną nie tylko metaliczny kolor, ale też zaczną tak
smakować (przetestowałam to na własnej skórze.
Tym razem zrobiłam porcję o połowę mniejszą i powiem Wam, że żałowałam, bo na drugi dzień o poranku został już tylko jeden malutki kawałek, który tu widzicie na zdjęciu.
Za to w jakich okolicznościach przyrody ma zdjęcie :-) bo piekłam w
niedzielę, a ten poranek poniedziałkowy przywitał nas pięknym śniegiem.
Może zdjęcie tego tak ładnie nie oddaje, ale miałam zamiar uchwycić:
jesień, śnieg i ciasto, które koi podniebienie (szczególnie schorowane).
Tyle moich wyczynów kulinarnych na które zwykle czasu brak, ale jakoś tak wyszło, bo przy chorobie można mieć zachcianki! Miłego dnia!
Uwielbiam połączenie jabłek z orzechami. Nawet do zwykłego murzynka czy piernika zawsze dodaję te dwa składniki. A ten Twój placek wygląda bardzo apetycznie. Muszę wypróbować ten przepis, bo też dostałam renety od sąsiadki :)
OdpowiedzUsuńNo to mamy renety od tej samej sąsiadki Edytko? :-) placek rzeczywiście polecam.
UsuńNo to powiem Wam dziewczyny, że i ja nabrałam smaka na tak apetycznie wyglądające ciasto :) co prawda mam cukrzycę ale jednak nie umiem sobie odmówić jakiegoś słodkiego kąska zwłaszcza jak jest to ciasto domowej roboty :)
UsuńTo ciasto nie ma mas, lukrów i innych podobnych, za to ma pełno jabłek i słusznej wielkości garść orzechów. Jesteś więc rozgrzeszona.
UsuńMnie do ciast zachęcać nie trzeba :) A to wygląda na proste do zrobienia i do tego smaczne :)
OdpowiedzUsuńWiem, wiem, nawet bym nie śmiała z Tobą w tej dyscyplinie konkurować, no ale tak jakoś mi się upiekło... :-)
Usuń